piątek, 7 czerwca 2013

Zdrada



Postacie.
Ja - Szczęśliwy student. Wyglądałem na jakieś 20-23 lata. Po prostu Konrad.
On - Fryzjer. Starszy ode mnie o jakiś rok, dwa. Nazwijmy go… Szymon.

            Wchodzę do naszego małego mieszkanka. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy, to mój ukochany, artystyczny nieład. Dobrze, że Szymek ogarnął trochę przed wyjściem do pracy, bo wychodząc na uczelnię z rana, w oczy rzucały się moje bokserki spoczywające na lampie (nie wiem, skąd one się tam wzięły…) i sterty książek, które powinienem oddać tydzień temu do biblioteki, ale nie miałem czasu.
            - Hej skarbie – powiedziałem, wchodząc do domu, ale odpowiedziała mi tylko cisza… Miał być w domu. Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni mój telefon komórkowy i wybrałem jego numer. Przyłożyłem urządzenie do ucha, po czym, razem z sygnałem, rozległ się dźwięk znajomej melodii płynącej z kuchni. Zapomniał telefonu… No pięknie. Wybrawszy przycisk czerwonej słuchawki, skierowałem swoje kroki do pomieszczenia, gdzie znajdowała się zguba mojego kochanka.
            - Co do… Siedem nieodebranych? - zdziwiłem się. Wyszukałem opcję wyświetlania połączeń. Pierwsze od mamy. Pięć kolejnych od niejakiego Marcina oraz ostatnie ode mnie. Marcin? Przecież on nie ma brata. W mojej głowie zaczął widnieć mało przyjemny scenariusz, ale wolałem się upewnić… Wybrałem numer tego chłopaka u siebie na telefonie. Zgadza się. To ten sam.
            Marcin, to mój kumpel z roku. Też gej. Oni przecież się nie znali… Czyżbym o czymś nie wiedział?
            Zacząłem przeglądać telefon Szymona w poszukiwanie SMS'ów od chłopaka. Może po prostu byli umówieni po coś, może to tylko znajomi… Modliłem się, by okazało się to prawdą.
            'Hej, dzięki za dzisiaj. Było super. Marcin.'
            'Masz może czas? Mam wolne eM.'
            'Gdzie jesteś? Ja już czekam… Napaliłem się.'
            'Wino już jest, ale dlaczego ciebie jeszcze nie ma?'
            Starczy. Opadłem na krzesło.
*          *          *
            - Hej Kondie! Już wróciłem. Ale ruch dzisiaj był w pracy… Szkoda gadać - wszedł entuzjastycznie do domu i do kuchni.
            - Chyba coś zgubiłeś… - powiedziałem, dzierżąc jego telefon w dłoni.
            - Ano tak, zapomniałem go wziąć z domu, a już myślałem, że zgubiłem w salonie - podszedł do mnie i wyciągnął dłoń po swoją własność.
            - Nie rób ze mnie debila! - wykrzyknąłem i stanąłem naprzeciw niego. On tylko spuścił głowę.
            Nastała głucha, niezręczna cisza.
            - Najlepiej, uczcijmy to minutą ciszy… Nie robisz mi żadnej łaski, że ze mną jesteś. Dobrze wiesz, czym dla mnie jest związek. Miłość to cienka nić, upleciona ze zrozumienia, wsparcia i namiętności, łącząca dwoje ludzi. Dzięki niej łatwiej jest nam kochać siebie nawzajem i cały ten świat. To zobowiązuje. Jeśli będziesz mnie zdradzał, zaczniesz się ode mnie oddalać. Jeśli zaczniesz się ode mnie oddalać, przestanę cię rozumieć i nawet przestaniemy ze sobą sypiać, bo będziesz miał inną dupę przy boku.


by Kin-no-choo

mój Nekuś <3 xD

To taka odskocznia, od cukierowatej słodyczy i miłości, którą będę was raczył ;D

Ps... Końcówka... te rozważania mnie powaliły o.O