środa, 14 sierpnia 2013

Przepraszam... Bądź szczęśliwy... Jak ja nigdy nie mogłem...


http://www.youtube.com/watch?v=5oLUsQR_y-g

„...Przepraszam… Musiałem to zrobić… Wybacz mi i... zapomnij o mnie.. Żegnaj.“
Kacper spojrzał po raz ostatni na śpiącego Dominika. Płakał… Łzy powoli spływały po jego twarzy, zostawiając po sobie kolejne ślady. Płynęły, jedna za drugą. Kochał go, ale... nie chciał być z kimś, kto go ciągle ranił…
Chodzi nie o rany fizyczne. Dominik nigdy nie uderzył Kacpra. Ranił go słownie… Wciąż wspominał o swoich byłych, kiedy był z Kacprem. Nawet podczas ich wspólnych nocy, Dominik potrafił mu nagle zacząć opowiadać o tym, gdzie i jak mu było z jego byłymi chłopakami... Wspominał o świetnym w łóżku Adrianie. Albo o tym, jak bardzo zakochany był w Szymonie. A Kacper? Płakał... Prosił, żeby Dominik przestał mu o tym opowiadać. Jak on się wtedy czuł? Czy Dominik wie? Wiedział, jak bardzo go rani? Powinien... Kacper prosił go, mówił jak bardzo go to boli, jego partner za każdym razem obiecywał, że więcej o tym nie wspomni, jednak nazajutrz znowu było to samo…
Przez cały rok...
Jednak ile to można?
Ile cierpienia można znieść dla ukochanej osoby?
Kacper często zaciskał usta. Nic nie mówił. Przyklejał do twarzy sztuczny uśmiech… Próbował protestować i udawał obrażonego. Ale... on go kochał... Często mu mówili: "Miłość jest ślepa... Ale odejdź, póki możesz, zanim będzie za późno. Będzie mniej bolało." Kacper niestety nie mógł odejść. Ślepo zakochany, wierzył, że uda mu się zmienić Dominika. Wierzył, że on w końcu zrozumie i przestanie! Wierzył, że zapomni o przeszłości i będą żyć razem, tylko we dwoje. Bez przykrych wspomnień, raniących i jednego i drugiego…
Wierzył...
Jednak ile można żyć mrzonkami?
Ile bólu i łez można wylewać?
Ile upokorzeń można przeżyć?
Ile wstydu?
Ile cierpienia?
Co przelało czarę goryczy?
Co skłoniło Kacpra do odejścia od niego? Jednak nie tylko od niego. Dominik był dla Kacpra wszystkim. Czuł sie przy nim bezpiecznie. Był szczęśliwy, mogąc go dotknąć, pocałować... W końcu ktoś go kochał. Tak myślał, jednak... gdy wszystko się skumulowało... po prostu pękło. Całe szczęście, serce Kacpra i... chęć życia…
Kacper był cały czas nieakceptowany. Wszędzie...W szkole wytykany palcami, w domu był na tak zwane "przynieś, zanieś, pozamiataj". Nagle spotkał kogoś, kogo pokochał. I ten ktoś mówił, że odwzajemnia jego uczucia…
Mówił...
Tego dnia, wszystko się skończyło...
Kacper odwiedzał znowu swojego chłopaka. Na jego ustach kwitł delikatny uśmiech. Który już niedługo miał zgasnąć...
Gdy tylko wszedł do domu Dominika, poczuł się... dziwnie. Dominik zachowywał się jakoś... inaczej. Kacper pomyślał, że tylko mu się tak wydaje i chciał przytlić się do niego. Dominik podszedł niepewnie, jednak po chwili już go ściskał. Uśmiechnął się jednak nieco.. wymuszenie?
  • Coś się stało? - spytał niepewnie Kacper.
  • Nie... wydaje ci się – uśmiechnął się lekko Dominik i znowu go przytulił. Po chwili wypuścił go ze swoich objęć i szybko wyłączył komputer, schował telefon.
Chwilę porozmawiali i Dominik powiedział, że odezwał się znowu do niego jego były...
  • Jak to, Adrian znowu do Ciebie pisał? - miauknął Kacper.
  • No... Odezwał się, czy byśmy się nie spotkali... I tego...
  • Chyba mu odmówiłeś? - spytał cicho Kacper.
  • No, wiesz... - mruknął Dominik.
  • Umówiłeś się z nim?! – miauknął, załamany.
  • Ale tylko na spotkanie! - warknął Dominik. – Poza tym, już się z nim widziałem...
  • CO?! - aż wykrzyknął, zaskoczony. – Znowu poszliście się pieprzyć, jak za starych dobrych czasów?! - warknął. - Wiedziałem... Nie zadowalam cię, tak? - miauknął i zaczął płakać.
  • C...co?! Nie! - jęknął i złapał się za głowę Dominik. – To nie tak, że mnie nie zadowalasz.. Po prostu...
  • Nie dotykaj mnie! - krzyknął Kacper i pobiegł po schodach na górę. Rzucił się na łóżko i zaczął cicho płakać. Po chwili po schodach zaczął wchodzić Dominik.
  • Kochanie.. - szepnął uspokajająco. Kacpra to aż zabolało.. Ten ton... zawsze służył do tego, żeby Dominik nie czuł się winny. Nie... on nie przepraszał.. On odwracał kota ogonem, że to Kacper czuł się winny.
  • Odejdź! Nie chcę ciebie słuchać! - miauknał. Dominik zaczął głaskać go po plecach.
  • Ale.. posłuchaj mnie! - podjął kolejną próbę.
  • Nie! Tym razem to ty mnie posłuchasz! - krzyknął i spojrzał na niego załzawionymi oczyma, w których odbijała się jakaś dziwna determinacja. – Nie pozwolę ci na to więcej! Ranisz mnie cały czas! Prosiłem, płakałem, przymykałem oko... A Ty... Nie... To... to koniec.. - szepnął cicho i znów zaszlochał.
Dominik spojrzał na niego zdziwiony. Nie był jakoś smutny, tylko zaskoczony... Jakby się tego spodziewał. Takiego zakończenia? Czy tego, co powiedział Kacper? Wierzył w to...? Kacper już mu kilka razy groził, jednak na groźbach się skończyło... A teraz? Czyżby przesadził...? Wziął Kacpra w ramiona i głaskał go delikatnie po plecach... Jedyny objaw jego czułości... Jak długo tak leżeli? Kacper nie wiedział.. Usnął po chwili, zbyt wyczerpany. Obudził się w środku nocy. Dominik nadal trzymał go w ramionach. Delikatnie się z nich wyślizgnął, przeszedł do innego pokoju. Chwycił za kawałek kartki i długopis, po czym napisał parę słów...
Wybiegł z domu, trzaskając drzwiami. Ten hałas obudził Dominika. Zdziwiony, że nie ma obok niego Kacpra, wszedł do pokoju obok. Nic... zszedł do kuchni. Leżała tam kartka. Wziął ją do ręki i zamarł.
"Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy, tak jak ja przy tobie, gdy nie opowiadałeś o swoich byłych. Wiesz, że byłeś dla mnie całym światem. Pozwalałem ci na dużo. Jednak to... to zbyt wiele. Mówiłeś, że kochasz mnie. Że jesteś ze mną szczęśliwy... Więc dlaczego znowu się z nim spotkałeś? Zresztą... teraz to już za późno. ..Przepraszam... Musiałem to zrobić... Wybacz mi i... zapomnij o mnie.. Żegnaj... "
Kacper z łzami w oczach biegł przed siebie. Wylał przez niego setki łez... Za dużo... O wiele... Był na moście, gdy zobaczył, że ktoś za nim biegnie. To był Dominik... Nie... on nie mógł pozwolić mu znowu zamotać sobie w głowie. Zatrzymał się w miejscu i pomachał mu na pożegnanie. Uśmiechnął się smutno i przeszedł przez barierkę. Usłyszał, jak Dominik coś krzyczy. On tylko wyszeptał ciche "żegnaj" i zrobił krok do przodu. Spadał w dół, po czym z impetem w coś uderzył. Czy poczuł jakiś ból? Nie wiedział. Ale za to poczuł niewyobrażalną ulgę. Zobaczył jak przez mgłę wychylającego się przez barierkę Dominika. Czy on płakał? Kacper nie wiedział... I nie dane było mu się dowiedzieć...
...Żegnaj...
...Bądź szczęśliwy...



A więc na swoje usprawiedliwienie mam...
Nic... 
Dusiu... Wiesz co robić? Nie? Akemi ci pomoże...
Do następnego ;)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Zabijcie mnie... na śmierć?

Przepraszam, wiem, że moje winy są niewybaczalne...
Ale... musiałem odzyskiwać bloga...
Wyskakiwało mi, że blog został usunięty (WTF?!)
Ale genialny Damian coś naprawił...
Tak...
Bijcie brawa...
Ale bez siekier...
Źle się z tym czuję...
Przysięgam, że dostarczę wam nowych wrażeń...
Nowych opowiadań...
Ale w najbliższej notce, przygotujcie się na ból...
Muszę wszystko z siebie wyrzucić... Współczuję uke najbliższej notki... Naprawdę...
Więc, do... czwartku najpóźniej! Przysięgam!
Jak nie napiszę, to odetnę sobie palce!