sobota, 16 sierpnia 2014

Papa

WIEM
było kilka(naście) obietnic, że wrócę, ale nie dam rady.
normalnie bym napisał, że sprawy osobiste, ale i tak wam powiem co się stało.
Zostałem sam, związek się posypał, jedna przyjaciółka okazała się... nieprzyjaciółką, moja kochana siostra zostawiła mnie na lodzie, rodzina ma wyjebane, ja nie wiem co powinienem ze sobą robić...
KONIEC
serce mnie boli myśląc, że w ten sposób uśmiercam moje postaci, moje kochane dzieciątka...
ale mam dość.
może ktoś i mnie uśmierci...


oficjalnie rzucam działalność na blogu, ktokolwiek marnował czas na moje wypociny, przepraszam!
dziękuję Dusi i Akemi za poprawianie tego
dziękuję za wszystkie miłe komentarze od każdego z was

a najważniejsze to preprosiny
Przepraszam Klaudię i Ksenię, za zmarnowany czas na tak żałosną personę, którą się okazałem. Na swoją obronę mam to, że ostrzegałem was, że jestem zerem.

No...
to chyba tyle.

żegnam
Damian aka Kinmakur

sobota, 31 maja 2014

Snif Snif
Puk Puk!
Emm... *lekko uchyla drzwi* dzień dobry? *zaczął kaszleć* Oj chuj, ile tu kurzu... Trochę mnie tu nie było... *rozejrzał się po widowni która świeci pustkami* No tak! A czego to ja się mogłem spodziewać? *zakasał rękawy nowej bluzy i złapał za miotłę* czas tu posprzątać i tchnąć życie w tego bloga! *zabrał się za sprzątanie, a po jakichś trzech godzinach wystawił przed budynek tabliczkę z napisem "Wielki powrót Damiana! Kinmakur wraca do gry!"


Dzień Dobry! Cześć i czołem! Witamy państwa w nowym programie o nazwie...
"Ta ostatnia niedziela..."
*po widowni przeszły ciche szmery"
tak, tak, wiem, że nie dokończyłem poprzedniego opowiadania, ale zwalcie to na zmiany w moim życiu, złe wydarzenia, dużo na głowie, praca, praca nad pracą, oraz praca żeby w przyszłości zdobyć pracę! Obiecuję, że to opowiadanie będzie skończone, zamknięte i... mam nadzieję że udane.
O czym będzie? Skoro to blog yaoi, to coś, czego się nie spodziewacie. A mianowicie...
O wszystkim i o niczym. O wzlotach i upadkach młodego studenciaka który wplątał się w związek z...
HALO! KTO MI TU DAŁ KARTKĘ I WPIERDOLIŁ STRESZCZENIE OPOWIADANIA?! WINCENT! CHCESZ ŻEBYM CIĘ ZWOLNIŁ?! WIEM ŻE CI SIĘ SPIESZY DO EVANA ALE JEŚLI PROSZĘ O POMOC Z NAPISANIEM PRZEMOWY TO MÓGŁBYŚ RUSZYĆ TEN HUMANISTYCZNY ZAD I NAPISAĆ COŚ PORZĄDNEGO, A NIE ŁADOWAĆ MNIE W TAKIE GÓWNO!


Ekhem...
Przepraszam za ten niekontrolowany wybuch złości, oczywiście to się więcej nie powtóóó...
KTO ZAPARZYŁ MI CZERWONĄ HERBATĘ KIEDY PROSIŁEM O ZIELONĄ?! WY NIEKOMPETENTNI....! *młody chłopak wszedł na scenę i wyprowadził siłą prezentera ze sceny*
Więc bez zbędnej paplaniny zapraszam do czytania! *uśmiechnął się uroczo, zszedł ze scany i zaczął opuszczać się wielki ekran a na nim...*

- Dziękuję za pomoc w przeprowadzce! - uśmiechnął się Wincent i uścisnął dłoń swojego nowego sąsiada. - mam nadzieję że nie będzie między nami żadnych sporów, życzę miłego dnia.
Sąsiad, czyli trzydziestoparoletni szatyn, uśmiechnął się tylko w odpowiedzi i wyszedł. Wincent rozejrzał się po swoim nowym mieszkaniu - czyli kawalerce na 3 piętrze kamienicy w mieście Luton w Anglii. Kawalerka była wystarczająca by pomieścić nawet do trzech osób. Przedpokój ze sporą wnęką w którą nasz bohater miał już plan wmontować wieszaki, na wprost łazienka a w niej, wanna, zlew, stara pralka oraz toaleta. między wszystkimi rzeczami jeszcze dodatkowo spora przestrzeń, i leżała wykładzina. Wanna była na tyle duża, by pomieścić mogła nawet do czterech osób, to już podchodziło rozmiarami pod jacuzzi. Po prawej stronie mieszkania był pokój z kuchnią. Tam stały prawie wszystkie kartony. Poza nimi stał tylko stolik w centrum pokoju. W kącie pokoju była spora kuchnia. Stały tam 4 szafki, lodówka oraz kuchenka. Wszystko miały ślady użytkowania, ale były w stanie dobrym. Naprzeciw pokoju, po lewej stronie mieszkania był mniejszy pokoik. Tam także leżało parę kartonów, materac a na nim pościel zapakowana w worki. Wincent westchnął cicho, złapał się pod boki, zakasał rękawy swojej białej czarnej bluzy i wziął się za rozpakowywanie tego wszystkiego. Za jakieś dwie godziny ma przyjechać firma przeprowadzkowa i przywieźć parę mebli. Oczywiście łóżko, komodę, szafę, biurko oraz dwie mniejsze szafki z szufladami. Do tego będzie musiał dokupić farbę, żeby przemalować to mieszkanie... Nie podobał mu się ten rzucający się w oczy pomarańczowy odcień ścian. Wolał spokojną zieleń, bądź błękit. Jak wyglądał tenże przyszły student filologii angielskiej? Był to wysoki, szczupły blondyn o lazurowych oczach. Jego włosy sięgające ramion były zawsze zadbane i pięknie uczesane. Ubrany w czarną bluzę i granatowe wytarte jeansy zaczął rozpakowywać pudła. Już po jakiejś półtorej godziny, wszystkie swoje ukochane figurki miał ułożone na kuchennych szafkach, żeby niedługo zajęły zaszczytne miejsce koło telewizora. Ubrania ułożone w kostkę czekały w pokoiku na przeprowadzkę do szafy, a gitara już leżała w jego rękach wydając z siebie piękne melodie, w trakcie czekania na meble. Gdy samochód podjechał pod kamienicę i kierowca zatrąbił dając znać, że są gotowi by wnieść je do mieszkania, nasz bohater zszedł na dół, otworzył drzwi na oścież i przytrzymał je. Podał pracownikom numer mieszkania i liczył, że nic nie ucierpi podczas przenosin.

- Dowóz i wniesienie mebli do mieszkania, będzie kosztował pana...
Odległość 25funtów... 8mebli razi 15funtów każdy... 35funtów za wniesienie tego... 180funtów drogi panie - uśmiechnął się kierowca samochodu. Wincent wyjął wyliczoną kwotę i zapłacił za usługę. - Interesy z panem to czysta przyjemność. Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług. Życzę miłego dnia. - wymienili się uściskiem dłoni i rozeszli się.

Wszystko stało w wyznaczonym miejscu. Wincent aż uśmiechnął się pod nosem. Tak. Cisza i spokój. Od jutra zaczyna tu swoje własne i spokojne życie. Życie bez ciągłych narzekań, bez zbędnego stresu. I życie bez przeszłości która się za nim ciągnęła.
Pracę znalazł tu niedaleko - w pobliskiej kawiarence, na początek jako kelner. Wszystko zapowiadało się pięknie. Studia, kierunek który go interesuje, praca która nie będzie wymagała od niego "poświęceń", gdyż zawsze chciał prowadzić swoją knajpkę, więc zdobędzie nieco doświadczenia. Wszystko w pobliżu. Wszystko wyglądało pięknie. I tak powinno pozostać... W nienaruszonym spokoju.

Kawiarenka w której pracował, miała swój własny klimat. Wszystko było takie... dystyngowane. Ciemnoczerwone ściany, duże rośliny w doniczkach, każdy stolik ustawiony tak, by dawać klientom sporą prywatność. Był nawet oddzielny pokój, gdzie stał spory stolik, na większe grona ludzi, którzy chcieli omówić ważne sprawy. Nawet pracownicy wchodzili tam tylko wtedy, gdy zostali zawołani. Kawiarenka miała swój cel główny - zapewnić swoim klientom pyszne dania, miłą obsługę, oraz prywatność. Posiadali nawet swoje własne uniformy, które miały także budzić nastrój powagi w lokalu. Wincent miał na sobie czarny kelnerski frak, z rozdwojoną z tyłu płachtą. Białe mankiety, złote spinki, oczywiście biała koszula i czarna mucha. Jego współpracownicy mieli podobne uniformy, ale będąc szczerym, Wincent był stworzony do tego ubrania, ewentualnie ubranie idealnie stworzone dla niego. Leżało idealnie, a jego jasna cera pięknie się z tym wszystkim komponowała.
Lokal poza swoim nastrojem, wystrojem i ubraniem, miał także jeden atut, który ściągał tu sporo klientów. Który często był wykorzystywany względem naszego Wincenta. Klienci mogli poprosić o towarzystwo, jednak to "towarzyszenie" klientowi ograniczało się jedynie, tylko i wyłącznie do rozmowy.

- W czym mogę panu służyć? - Zapytał podchodząc do stolika, przy którym siedział młody brunet. Miał śniadą cerę i lekko uśmiechał się spoglądając w stronę kelnera. W jego niebiesko-zielonych oczach obijały się płomyczki świec stojących na stoliku. W powietrzu unosiła się lekka woń kwiatów róży, które także stały na stoliku.
- Mam ochotę na filiżankę herbaty, kawałek ciasta i miłe towarzystwo. Co pan proponuje?
- Z herbaty mogę panu zaproponować Lady Violet, do tego ciasto czekoladowe. A co do towarzystwa życzy pan sobie może którąś z dam?
- Brzmi smakowicie, jednak wolałbym męskie towarzystwo jeśli nie jest to żaden problem panie...? - rzucił kelnerowi pytające spojrzenie na co ten odpowiedział z uśmiechem
- Wincencie. Nazywam się Wincent. Za chwilkę do pana dołączę z zamówieniem.
- Świetnie, proszę także się czymś poczęstować, ja zapłacę. - Uśmiechnął się i usiadł z powrotem wygodnie, opierając się o oparcie kanapy.
Wincent szybko złożył zamówienie, przekazał, że teraz przez jakiś czas będzie nieosiągalny, gdyż klient zażyczył sobie jego towarzystwo. Odebrał zamówienie i ruszył do stolika. Postawił dzbanuszek z herbatą na stole, przed klientem postawił jego ciasto, a sam usiadł po przeciwnej stronie stolika ze swoim ciastem.
- Więc, w czym mogę panu pomóc? - ponowił pytanie.
- Szukałem towarzystwa. - Odpowiedział z uśmiechem - Odpuśćmy sobie tę sztuczną powagę. - mówiąc to wyciągnął do niego rękę - Evan. Miło mi cię poznać. - Rzekł z uśmiechem czekając na odwzajemnienie gestu.


Tak, wiem że  w złym momencie to przerywam, ale i tak się nieco rozpisałem!
Poza tym, nie mogę dać wam wszystkiego na tacy!
Do 6czerwca mają wystawić oceny, więc będę znowu nadawał na bieżąco!
Pozdrawiam i liczę że blog się nieco ożywi! (ps. Proszę o zostawienie komentarza, żebym wiedział że nie publikuję tu na darmo. Jeśli odpowie mi choć jedna osoba do... no dobra... 13... dam wam dwa tygodnie... to będę publikował dalej. Notka oczywiście pojawi się wcześniej! Do zobaczenia!!)