Wiem, wiem, że strasznie długo mnie nie było… Ale… Gomene…
urwanie głowy… miałem jedynie komórkę, a tam nie mam jak pisać notek…
Ale! Dzisiaj daję wam shota! A już w kolejnych dniach będzie notka! ;D
Tylko… Przepraszam jeżeli będzie coś nie teges… No… Bo mi się wydaje, że chyba coś pokićkałem…
Proszę, jeżeli błędy będą rażące, pokazać mi je. Notka nie betowana (niespodzianka dla Dusi! ;D) więc mogą, a nawet na pewno są…
Więc… nie przeciągając…
Święta Wielkanocne, i Wielkanocne Tradycje w wykonaniu… Damiana…
Nie! Nie mnie! Damiana z opowiadania!
Ale! Dzisiaj daję wam shota! A już w kolejnych dniach będzie notka! ;D
Tylko… Przepraszam jeżeli będzie coś nie teges… No… Bo mi się wydaje, że chyba coś pokićkałem…
Proszę, jeżeli błędy będą rażące, pokazać mi je. Notka nie betowana (niespodzianka dla Dusi! ;D) więc mogą, a nawet na pewno są…
Więc… nie przeciągając…
Święta Wielkanocne, i Wielkanocne Tradycje w wykonaniu… Damiana…
Nie! Nie mnie! Damiana z opowiadania!
Nie rozumiem… Jakim cudem, moi właśni rodzice, powiedzieli
mi, że jeśli nie chcę, nie muszę wracać na święta do domu… Na TE święta? Ale
wiecie co? Nie marudzę, bo Bartek zaproponował mi nocleg, a jego rodzice się
zgodzili! Więc właśnie śpię u Bartka… Nie, nie z Bartkiem… U Bartka, mam u
niego w pokoju materac, nie będę się mu wpychał do łóżka, nie?
A tak swoją drogą… On zawsze tak długo śpi? Nudzi mi się okrutnie… I tak, zanim spytacie, mam już za sobą trening, dlatego się tak nudzę… Idę do kuchni… Ale jego rodzice chyba też jeszcze śpią…
Gdy ja sobie tak wstaje… Nagle mój telefon zaczyna wibrować… Ktoś dzwoni? Nie… sms… od… Rafała…
„W Piątek z rana, bez gadania, bierz się do jaj malowania. Maluj wszystkie bez wyjątku! I te z majtek ,i te z wrzątku! ;D Wesołych świąt Wielkanocnych życzy Rafał!”
Patrzę się tak na tego sms już dobre dwie minuty… Rafał wysłał mi życzenia… No spoko… Ale Rafał wysłał mi TAKIE życzenia? Parsknąłem cicho pod nosem… Ale! Skoro Rafał mi tak kazał, a trzeba pamiętać, że Rafała trzeba się słuchać, to nie mam wyboru… O ile jajka z wrzątku będziemy malować później razem, o tyle wątpię, żeby jajka z majtek, Bartek dał pomalować sobie dobrowolnie… Hmm… Gdzieś tu były barwniki… Sam to zrobię!
W szafce chyba były… Tylko… Hmm… są! Farby! Czerwony, zielony, żółty, pomarańczowy, niebieski i fioletowy… Chyba pomaluję mu na niebiesko… Pod kolor bokserek…
Skoczyłem szybko do kuchni, złapałem za kubek, nalałem wody i pędem z powrotem na górę! Cicho zamykam drzwi, i łapię za pędzel… Do pracy rodacy!
Na paluszkach podszedłem do jego łóżka i delikatnie, zsunąłem z niego bokserki. Wcale nie jestem bezwstydny! Po prostu wykonuję polecenie Rafała! A poza tym… Bartek mnie i tak chyba lubi… Tak wiecie… No… Tak jak i ja go… Ja na przykład, nie miałbym mu za złe czegoś takiego! A nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe, nie zakazuje robić tego, co nam by się spodobało? Nie…? No… A przecież żadna krzywda mu się nie dzieje… Dobra, cicho! Nie mogę się skupić! Ale wiecie… Jak tak teraz na niego patrzę… Powiem wam, że lekko się zarumieniłem… Namoczyłem pędzel w wodzie, następnie w niebieskiej farbie, i powolutku, delikatnymi ruchami, zacząłem kręcić kółeczka… No co? To będą artystyczne pisanki…
Zrobiłem jedno kółko… Potem drugie… I tak chyba z dziewięć… Potem, zieloną farbą zacząłem robić tło… No zacząłem, bo ta śpiąca królewna przewróciła się na drugi bok! Sapnąłem z poirytowaniem… Moja ciężka praca! Więc delikatnie spróbowałem odwrócić go z powrotem. Leciutko złapałem go za ramię i zacząłem ciągnąć z powrotem. A nagle on złapał mnie za szyję i pociągnął w swoją stronę. Nie mogłem się sprzeciwić, wiec leżałem tak chwilę w jego uścisku. Nagle zaczął mruczeć coś pod nosem i przytulać i łasić. Co on kurde kot? Chciałem się wyswobodzić z jego uścisku… Ale on nagle otworzył oczy… i zrobił coś, czego po nim bym się nigdy nie spodziewał…
- Wesołych świąt Damian! – szepnął i musnął moje usta swoimi. A ja niewiele myśląc, oddałem ten pocałunek, pogłębiając go. Językiem polizałem jego dolną wargę i przygryzłem ją nieco, a on uchylił usta zapraszająco. Skorzystałem z okazji, zaczynając badać wnętrze jego ust. Powoli, zacząłem jeździć językiem, badając kształt i fakturę zębów. Każdy z osobna. Potem przeniosłem się na podniebienie, policzki i w końcu dorwałem jego język. Zaprosiłem go do zabawy na co on praktycznie natychmiast odpowiedział. Spletliśmy nasze języki w namiętnym tańcu. Nie mogłem się powstrzymać i zbliżyłem się do niego jeszcze bardziej. Po chwili już na nim leżałem. Oderwałem się od niego niechętnie, by móc złapać powietrze.
- Wesołych Świąt Bartek – uśmiechnąłem się ciepło
- Już są wesołe – odwzajemnił mój uśmiech. A ja nie mogąc się powstrzymać, znowu przyparłem do jego ust. Zacząłem w niekontrolowanych ruchach ocierać się o niego. On westchnął cicho i oplótł moją szyję rękoma, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Mruknąłem z aprobatą przywierając jeszcze bardziej do jego ust. Po chwili jednak poczułem, że poluzowuje uścisk, a on sam także zaczyna się ode mnie odsuwać.
- C…coś nie tak? – spytałem nieco zdziwiony. Może on wcale jednak nie chciał tego…
- Damian… Czy ty mnie kochasz? – spytał patrząc na mnie z powagą i jakimś smutkiem
- Kocham cię… Kocham cię najbardziej na świecie. Kocham cię całym tym moim młodzieńczym sercem – mruknąłem ocierając się o jego policzek i szepnąłem mu do ucha – Od pierwszego wejrzenia się w Tobie zakochałem. Późniejsze spotkania tylko mnie w tym upewniły
Bartek spłonął czerwienią, lecz przytulił się do mnie. I wyszeptał cztery słowa. Cztery słowa, przez które moje serce na moment zamarło, by zacząć pracować tak szybko, jak nigdy dotąd. Cztery słowa przez które stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Cztery słowa, przez które ten dzień, stał się początkiem, mojego nowego życia… Szczęśliwszego życia…
- Ja też cię kocham… - szepnął cichutko, jednak doskonale go usłyszałem. Poczułem z powrotem ręcę zaciskające się na mojej szyi. Poczułem jego usta całujące mnie. Poczułem nogi oplatające mnie w pasie. A ja… Ja zamarłem na moment z wielkim uśmiechem na twarzy, by po chwili zacząć go całować z takim zapamiętaniem jak nigdy przedtem. Cały czas miałem w głowie to co przed chwilą powiedział. I już nic więcej się nie liczyło… Jednak po chwili…
- Bartek… czy twoi rodzice jeszcze śpią? – spytałem cicho
- Tak… śpią zazwyczaj do 9…
- A nie wejdą tu? – zapytałem nieco przestraszony. Trudno by było wytłumaczyć nas w takiej jednoznacznej sytuacji…
- Raczej nie… Ale gdyby drzwi były zamknięte… - Wstałem więc szybko i zamknąłem drzwi. Gdy wróciłem do niego, uśmiechałem się pewnie jak szaleniec, bo on tylko parsknął śmiechem. Prychnąłem cicho pod nosem
- Teraz jesteśmy bezpieczni – mruknąłem
- Jesteśmy – skinął głową – a co masz zamiar teraz z tym zrobić? – uniósł brew
- Dokończyć to, co zacząłem wcześniej - odparłem z uśmiechem, zjeżdżając niżej, do linii jego bokserek… Których przecież nie było…
- C..co masz na myśli? – spytał nieco przestraszony
- Skończę pisanki! – zawołałem wesoło łapiąc za pędzel – rozmazałeś farbę - mruknąłem z dezaprobatą, patrząc na moją wcześniejszą pracę…
- Jaką… farbę? – spytał zdziwiony, dopiero zauważając, że jest bez bielizny – Ty! Ty zboczeńcu! – sapnął czerwieniejąc na twarzy
- Rafał mi kazał – burknąłem pod nosem podając mu telefon z sms - sam zobacz
- Debilu! To było dla jaj – zawołał śmiejąc się teraz
- No jasne że dla jaj. Dlatego też jaja maluję, nie? – mruknąłem też zaczynając się śmiać – więc daj mi dokończyć pracę
Bartek uniósł brew, po czym parsknął śmiechem, jednak to co powiedział później, sprawiło, że przestałem wierzyć w jego wstydliwą naturę…
- Jasne, jeśli dasz mi pomalować swoje pisanki - a mnie znowu zamurowało. Jednak uśmiechnąłem się znowu jak wariat
- Jasne, ale daj mi to skończyć! – zaśmiałem się łapiąc za pędzel. Wychodziło mi to teraz nieco nieporadnie, bo to chichotał, to coś gadał… A ta praca wymaga prawdziwego skupienia! Jednak po godzinie, oboje mieliśmy swoje „pisanki”.
- Wiesz co? Chyba moje są ładniejsze – stwierdził z uśmiechem
- Twoje ale jajka, czy twoja praca? – zaśmiałem się
- Hmm… Wiesz co? Powiem ci że oba są genialne…. – zaśmiał się
- A wiesz co ja ci powiem? – zapytałem mrucząc mu do ucha.
- Co? – zapytał obejmując mnie ramieniem
- Że cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy – musnąłem lekko jego usta
- Ja też – mruknął pogłębiając pocałunek
- Nie znałem cię od tej strony – zaśmiałem się
- Której? – zapytał z rozbawieniem w głosie
- Tej artystycznej, i mało wstydliwej – zaśmiałem się
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz – mruknął prowokująco
- Tak? Ale dowiem się – zaśmiałem się znowu się na niego rzucając i znowu przypierając do jego ust. On natomiast oddał ten pocałunek równie żarliwie…
Tak… Jeszcze dużo przed nami… Ale mamy czas…
A tak swoją drogą… On zawsze tak długo śpi? Nudzi mi się okrutnie… I tak, zanim spytacie, mam już za sobą trening, dlatego się tak nudzę… Idę do kuchni… Ale jego rodzice chyba też jeszcze śpią…
Gdy ja sobie tak wstaje… Nagle mój telefon zaczyna wibrować… Ktoś dzwoni? Nie… sms… od… Rafała…
„W Piątek z rana, bez gadania, bierz się do jaj malowania. Maluj wszystkie bez wyjątku! I te z majtek ,i te z wrzątku! ;D Wesołych świąt Wielkanocnych życzy Rafał!”
Patrzę się tak na tego sms już dobre dwie minuty… Rafał wysłał mi życzenia… No spoko… Ale Rafał wysłał mi TAKIE życzenia? Parsknąłem cicho pod nosem… Ale! Skoro Rafał mi tak kazał, a trzeba pamiętać, że Rafała trzeba się słuchać, to nie mam wyboru… O ile jajka z wrzątku będziemy malować później razem, o tyle wątpię, żeby jajka z majtek, Bartek dał pomalować sobie dobrowolnie… Hmm… Gdzieś tu były barwniki… Sam to zrobię!
W szafce chyba były… Tylko… Hmm… są! Farby! Czerwony, zielony, żółty, pomarańczowy, niebieski i fioletowy… Chyba pomaluję mu na niebiesko… Pod kolor bokserek…
Skoczyłem szybko do kuchni, złapałem za kubek, nalałem wody i pędem z powrotem na górę! Cicho zamykam drzwi, i łapię za pędzel… Do pracy rodacy!
Na paluszkach podszedłem do jego łóżka i delikatnie, zsunąłem z niego bokserki. Wcale nie jestem bezwstydny! Po prostu wykonuję polecenie Rafała! A poza tym… Bartek mnie i tak chyba lubi… Tak wiecie… No… Tak jak i ja go… Ja na przykład, nie miałbym mu za złe czegoś takiego! A nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe, nie zakazuje robić tego, co nam by się spodobało? Nie…? No… A przecież żadna krzywda mu się nie dzieje… Dobra, cicho! Nie mogę się skupić! Ale wiecie… Jak tak teraz na niego patrzę… Powiem wam, że lekko się zarumieniłem… Namoczyłem pędzel w wodzie, następnie w niebieskiej farbie, i powolutku, delikatnymi ruchami, zacząłem kręcić kółeczka… No co? To będą artystyczne pisanki…
Zrobiłem jedno kółko… Potem drugie… I tak chyba z dziewięć… Potem, zieloną farbą zacząłem robić tło… No zacząłem, bo ta śpiąca królewna przewróciła się na drugi bok! Sapnąłem z poirytowaniem… Moja ciężka praca! Więc delikatnie spróbowałem odwrócić go z powrotem. Leciutko złapałem go za ramię i zacząłem ciągnąć z powrotem. A nagle on złapał mnie za szyję i pociągnął w swoją stronę. Nie mogłem się sprzeciwić, wiec leżałem tak chwilę w jego uścisku. Nagle zaczął mruczeć coś pod nosem i przytulać i łasić. Co on kurde kot? Chciałem się wyswobodzić z jego uścisku… Ale on nagle otworzył oczy… i zrobił coś, czego po nim bym się nigdy nie spodziewał…
- Wesołych świąt Damian! – szepnął i musnął moje usta swoimi. A ja niewiele myśląc, oddałem ten pocałunek, pogłębiając go. Językiem polizałem jego dolną wargę i przygryzłem ją nieco, a on uchylił usta zapraszająco. Skorzystałem z okazji, zaczynając badać wnętrze jego ust. Powoli, zacząłem jeździć językiem, badając kształt i fakturę zębów. Każdy z osobna. Potem przeniosłem się na podniebienie, policzki i w końcu dorwałem jego język. Zaprosiłem go do zabawy na co on praktycznie natychmiast odpowiedział. Spletliśmy nasze języki w namiętnym tańcu. Nie mogłem się powstrzymać i zbliżyłem się do niego jeszcze bardziej. Po chwili już na nim leżałem. Oderwałem się od niego niechętnie, by móc złapać powietrze.
- Wesołych Świąt Bartek – uśmiechnąłem się ciepło
- Już są wesołe – odwzajemnił mój uśmiech. A ja nie mogąc się powstrzymać, znowu przyparłem do jego ust. Zacząłem w niekontrolowanych ruchach ocierać się o niego. On westchnął cicho i oplótł moją szyję rękoma, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Mruknąłem z aprobatą przywierając jeszcze bardziej do jego ust. Po chwili jednak poczułem, że poluzowuje uścisk, a on sam także zaczyna się ode mnie odsuwać.
- C…coś nie tak? – spytałem nieco zdziwiony. Może on wcale jednak nie chciał tego…
- Damian… Czy ty mnie kochasz? – spytał patrząc na mnie z powagą i jakimś smutkiem
- Kocham cię… Kocham cię najbardziej na świecie. Kocham cię całym tym moim młodzieńczym sercem – mruknąłem ocierając się o jego policzek i szepnąłem mu do ucha – Od pierwszego wejrzenia się w Tobie zakochałem. Późniejsze spotkania tylko mnie w tym upewniły
Bartek spłonął czerwienią, lecz przytulił się do mnie. I wyszeptał cztery słowa. Cztery słowa, przez które moje serce na moment zamarło, by zacząć pracować tak szybko, jak nigdy dotąd. Cztery słowa przez które stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Cztery słowa, przez które ten dzień, stał się początkiem, mojego nowego życia… Szczęśliwszego życia…
- Ja też cię kocham… - szepnął cichutko, jednak doskonale go usłyszałem. Poczułem z powrotem ręcę zaciskające się na mojej szyi. Poczułem jego usta całujące mnie. Poczułem nogi oplatające mnie w pasie. A ja… Ja zamarłem na moment z wielkim uśmiechem na twarzy, by po chwili zacząć go całować z takim zapamiętaniem jak nigdy przedtem. Cały czas miałem w głowie to co przed chwilą powiedział. I już nic więcej się nie liczyło… Jednak po chwili…
- Bartek… czy twoi rodzice jeszcze śpią? – spytałem cicho
- Tak… śpią zazwyczaj do 9…
- A nie wejdą tu? – zapytałem nieco przestraszony. Trudno by było wytłumaczyć nas w takiej jednoznacznej sytuacji…
- Raczej nie… Ale gdyby drzwi były zamknięte… - Wstałem więc szybko i zamknąłem drzwi. Gdy wróciłem do niego, uśmiechałem się pewnie jak szaleniec, bo on tylko parsknął śmiechem. Prychnąłem cicho pod nosem
- Teraz jesteśmy bezpieczni – mruknąłem
- Jesteśmy – skinął głową – a co masz zamiar teraz z tym zrobić? – uniósł brew
- Dokończyć to, co zacząłem wcześniej - odparłem z uśmiechem, zjeżdżając niżej, do linii jego bokserek… Których przecież nie było…
- C..co masz na myśli? – spytał nieco przestraszony
- Skończę pisanki! – zawołałem wesoło łapiąc za pędzel – rozmazałeś farbę - mruknąłem z dezaprobatą, patrząc na moją wcześniejszą pracę…
- Jaką… farbę? – spytał zdziwiony, dopiero zauważając, że jest bez bielizny – Ty! Ty zboczeńcu! – sapnął czerwieniejąc na twarzy
- Rafał mi kazał – burknąłem pod nosem podając mu telefon z sms - sam zobacz
- Debilu! To było dla jaj – zawołał śmiejąc się teraz
- No jasne że dla jaj. Dlatego też jaja maluję, nie? – mruknąłem też zaczynając się śmiać – więc daj mi dokończyć pracę
Bartek uniósł brew, po czym parsknął śmiechem, jednak to co powiedział później, sprawiło, że przestałem wierzyć w jego wstydliwą naturę…
- Jasne, jeśli dasz mi pomalować swoje pisanki - a mnie znowu zamurowało. Jednak uśmiechnąłem się znowu jak wariat
- Jasne, ale daj mi to skończyć! – zaśmiałem się łapiąc za pędzel. Wychodziło mi to teraz nieco nieporadnie, bo to chichotał, to coś gadał… A ta praca wymaga prawdziwego skupienia! Jednak po godzinie, oboje mieliśmy swoje „pisanki”.
- Wiesz co? Chyba moje są ładniejsze – stwierdził z uśmiechem
- Twoje ale jajka, czy twoja praca? – zaśmiałem się
- Hmm… Wiesz co? Powiem ci że oba są genialne…. – zaśmiał się
- A wiesz co ja ci powiem? – zapytałem mrucząc mu do ucha.
- Co? – zapytał obejmując mnie ramieniem
- Że cieszę się, że sobie to wyjaśniliśmy – musnąłem lekko jego usta
- Ja też – mruknął pogłębiając pocałunek
- Nie znałem cię od tej strony – zaśmiałem się
- Której? – zapytał z rozbawieniem w głosie
- Tej artystycznej, i mało wstydliwej – zaśmiałem się
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz – mruknął prowokująco
- Tak? Ale dowiem się – zaśmiałem się znowu się na niego rzucając i znowu przypierając do jego ust. On natomiast oddał ten pocałunek równie żarliwie…
Tak… Jeszcze dużo przed nami… Ale mamy czas…