http://www.youtube.com/watch?v=5oLUsQR_y-g
„...Przepraszam… Musiałem to
zrobić… Wybacz mi i... zapomnij o mnie.. Żegnaj.“
Kacper spojrzał po raz ostatni na
śpiącego Dominika. Płakał… Łzy powoli spływały po jego
twarzy, zostawiając po sobie kolejne ślady. Płynęły, jedna za
drugą. Kochał go, ale... nie chciał być z kimś, kto go ciągle
ranił…
Chodzi nie o rany fizyczne. Dominik
nigdy nie uderzył Kacpra. Ranił go słownie… Wciąż wspominał o
swoich byłych, kiedy był z Kacprem. Nawet podczas ich wspólnych
nocy, Dominik potrafił mu nagle zacząć opowiadać o tym, gdzie i
jak mu było z jego byłymi chłopakami... Wspominał o świetnym w
łóżku Adrianie. Albo o tym, jak bardzo zakochany był w Szymonie.
A Kacper? Płakał... Prosił, żeby Dominik przestał mu o tym
opowiadać. Jak on się wtedy czuł? Czy Dominik wie? Wiedział, jak
bardzo go rani? Powinien... Kacper prosił go, mówił jak bardzo go
to boli, jego partner za każdym razem obiecywał, że więcej o tym
nie wspomni, jednak nazajutrz znowu było to samo…
Przez cały rok...
Jednak ile to można?
Ile cierpienia można znieść dla
ukochanej osoby?
Kacper często zaciskał usta. Nic nie
mówił. Przyklejał do twarzy sztuczny uśmiech… Próbował
protestować i udawał obrażonego. Ale... on go kochał... Często
mu mówili: "Miłość jest ślepa... Ale odejdź, póki możesz,
zanim będzie za późno. Będzie mniej bolało." Kacper
niestety nie mógł odejść. Ślepo zakochany, wierzył, że uda mu
się zmienić Dominika. Wierzył, że on w końcu zrozumie i
przestanie! Wierzył, że zapomni o przeszłości i będą żyć
razem, tylko we dwoje. Bez przykrych wspomnień, raniących i jednego
i drugiego…
Wierzył...
Jednak ile można żyć mrzonkami?
Ile bólu i łez można wylewać?
Ile upokorzeń można przeżyć?
Ile wstydu?
Ile cierpienia?
Ile upokorzeń można przeżyć?
Ile wstydu?
Ile cierpienia?
Co przelało czarę goryczy?
Co skłoniło Kacpra do odejścia od
niego? Jednak nie tylko od niego. Dominik był dla Kacpra wszystkim.
Czuł sie przy nim bezpiecznie. Był szczęśliwy, mogąc go dotknąć,
pocałować... W końcu ktoś go kochał. Tak myślał, jednak... gdy
wszystko się skumulowało... po prostu pękło. Całe szczęście,
serce Kacpra i... chęć życia…
Kacper był cały czas nieakceptowany.
Wszędzie...W szkole wytykany palcami, w domu był na tak zwane
"przynieś, zanieś, pozamiataj". Nagle spotkał kogoś,
kogo pokochał. I ten ktoś mówił, że odwzajemnia jego uczucia…
Mówił...
Tego dnia, wszystko się skończyło...
Kacper odwiedzał znowu swojego
chłopaka. Na jego ustach kwitł delikatny uśmiech. Który już
niedługo miał zgasnąć...
Gdy tylko wszedł do domu Dominika,
poczuł się... dziwnie. Dominik zachowywał się jakoś... inaczej.
Kacper pomyślał, że tylko mu się tak wydaje i chciał przytlić
się do niego. Dominik podszedł niepewnie, jednak po chwili już go
ściskał. Uśmiechnął się jednak nieco.. wymuszenie?
- Coś się stało? - spytał niepewnie Kacper.
- Nie... wydaje ci się – uśmiechnął się lekko Dominik i znowu go przytulił. Po chwili wypuścił go ze swoich objęć i szybko wyłączył komputer, schował telefon.
Chwilę porozmawiali i Dominik
powiedział, że odezwał się znowu do niego jego były...
- Jak to, Adrian znowu do Ciebie pisał? - miauknął Kacper.
- No... Odezwał się, czy byśmy się nie spotkali... I tego...
- Chyba mu odmówiłeś? - spytał cicho Kacper.
- No, wiesz... - mruknął Dominik.
- Umówiłeś się z nim?! – miauknął, załamany.
- Ale tylko na spotkanie! - warknął Dominik. – Poza tym, już się z nim widziałem...
- CO?! - aż wykrzyknął, zaskoczony. – Znowu poszliście się pieprzyć, jak za starych dobrych czasów?! - warknął. - Wiedziałem... Nie zadowalam cię, tak? - miauknął i zaczął płakać.
- C...co?! Nie! - jęknął i złapał się za głowę Dominik. – To nie tak, że mnie nie zadowalasz.. Po prostu...
- Nie dotykaj mnie! - krzyknął Kacper i pobiegł po schodach na górę. Rzucił się na łóżko i zaczął cicho płakać. Po chwili po schodach zaczął wchodzić Dominik.
- Kochanie.. - szepnął uspokajająco. Kacpra to aż zabolało.. Ten ton... zawsze służył do tego, żeby Dominik nie czuł się winny. Nie... on nie przepraszał.. On odwracał kota ogonem, że to Kacper czuł się winny.
- Odejdź! Nie chcę ciebie słuchać! - miauknał. Dominik zaczął głaskać go po plecach.
- Ale.. posłuchaj mnie! - podjął kolejną próbę.
- Nie! Tym razem to ty mnie posłuchasz! - krzyknął i spojrzał na niego załzawionymi oczyma, w których odbijała się jakaś dziwna determinacja. – Nie pozwolę ci na to więcej! Ranisz mnie cały czas! Prosiłem, płakałem, przymykałem oko... A Ty... Nie... To... to koniec.. - szepnął cicho i znów zaszlochał.
Dominik spojrzał na niego zdziwiony.
Nie był jakoś smutny, tylko zaskoczony... Jakby się tego
spodziewał. Takiego zakończenia? Czy tego, co powiedział Kacper?
Wierzył w to...? Kacper już mu kilka razy groził, jednak na
groźbach się skończyło... A teraz? Czyżby przesadził...? Wziął
Kacpra w ramiona i głaskał go delikatnie po plecach... Jedyny objaw
jego czułości... Jak długo tak leżeli? Kacper nie wiedział..
Usnął po chwili, zbyt wyczerpany. Obudził się w środku nocy.
Dominik nadal trzymał go w ramionach. Delikatnie się z nich
wyślizgnął, przeszedł do innego pokoju. Chwycił za kawałek
kartki i długopis, po czym napisał parę słów...
Wybiegł z domu, trzaskając drzwiami.
Ten hałas obudził Dominika. Zdziwiony, że nie ma obok niego
Kacpra, wszedł do pokoju obok. Nic... zszedł do kuchni. Leżała
tam kartka. Wziął ją do ręki i zamarł.
"Mam nadzieję, że będziesz
szczęśliwy, tak jak ja przy tobie, gdy nie opowiadałeś o swoich
byłych. Wiesz, że byłeś dla mnie całym światem. Pozwalałem ci
na dużo. Jednak to... to zbyt wiele. Mówiłeś, że kochasz mnie.
Że jesteś ze mną szczęśliwy... Więc dlaczego znowu się z nim
spotkałeś? Zresztą... teraz to już za późno. ..Przepraszam...
Musiałem to zrobić... Wybacz mi i... zapomnij o mnie.. Żegnaj... "
Kacper z łzami w oczach biegł przed
siebie. Wylał przez niego setki łez... Za dużo... O wiele... Był
na moście, gdy zobaczył, że ktoś za nim biegnie. To był
Dominik... Nie... on nie mógł pozwolić mu znowu zamotać sobie w
głowie. Zatrzymał się w miejscu i pomachał mu na pożegnanie.
Uśmiechnął się smutno i przeszedł przez barierkę. Usłyszał,
jak Dominik coś krzyczy. On tylko wyszeptał ciche "żegnaj"
i zrobił krok do przodu. Spadał w dół, po czym z impetem w coś
uderzył. Czy poczuł jakiś ból? Nie wiedział. Ale za to poczuł
niewyobrażalną ulgę. Zobaczył jak przez mgłę wychylającego się
przez barierkę Dominika. Czy on płakał? Kacper nie wiedział... I
nie dane było mu się dowiedzieć...
...Żegnaj...
A więc na swoje usprawiedliwienie mam...
Nic...
Dusiu... Wiesz co robić? Nie? Akemi ci pomoże...
Do następnego ;)
O maj. To było piękne. Jako shot - uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPiękna i przepełniona goryczą historia, z tragicznym zakończeniem. Podobało mi się bardzo. :p Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńAno, wiem co robić. Nie, nie wiem, ale nie będę się przyznawać. :3 Podejrzenia mam. ^.^ Czyżbym miała wyciągnąć moją piłę? A może po prostu zostawię to wszystko Klaudiuszowi, największemu z sadystów. ^^
OdpowiedzUsuńWiesz, że mi się bardzo podobało. :3 Wiesz, że ja lubię takie klimaty, braciak.
I wiesz, że cieszę się, iż w końcu coś naskrobałeś. ;D
Podsumowując: shot zaczepisty, oby takich więcej. <3
Jakie smutne... ;( Aż się chciało. Ale było piękne, naprawdę ^^Bardzo przyjemnie się czytało.
OdpowiedzUsuńDużo weny ;)
O, Kinmakurku, jednak żyjesz! ^^
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wróciłeś z ładunkiem weny, każdemu się odpoczynek należy ^^.
Zawsze jest ktoś, kto tu zagląda i śledzi ^^
booosh, ty jakaś taka głupia jesteś, mój drogi xD jeśli chciałeś tym karykaturalnym tekścikiem wzbudzić we mnie poczucie winy, to nie wyszło xDD kocham cię głupku i nawet tysiąc dup i fiutków, które widziałem na własne oczy (i nie tylko xD) tego nie zmieni
OdpowiedzUsuńWiesz cooo... :D ty chyba dla mnie nigdy nie przestaniesz być dziewicą (nimfomanie przebrzydły) xD
Zapraszam na one-shot'a Drarry :3
OdpowiedzUsuńDusia – ja to bym wolała, aby takich one shotów więcej nie było.
OdpowiedzUsuńTy wiesz, Kin. Nie wiem, czemu ale na początku miałam nadzieję, że jednak taki koniec nie nastąpi, aż w połowie zamyśliłam się, wyobrażając sobie, co by było, gdyby jednak stało się to, co jednak na końcu się sprawdziło i myślę, że Dominik dostałby ode mnie tak siarczysty policzek, że ból ręki odczuwałabym przez wiele dni.
Chyba za bardzo biorę to opowiadanie do serca, ale wiesz, że mówię Ci prawdę i w tej chwili też pewnie wiesz, jak się czuję. Hehe, łzy wściekłości, heh.
Zapraszam na rozdział i jeśli chcesz, proszę napisać, czy chcesz być informowany - robię listę xD. Szczegóły na stronie :3
OdpowiedzUsuńhttp://daten-shi-yaoi.blogspot.com/
Zapraszam cię serdecznie na mojego bloga – negsuri.blogspot.com gdzie od pewnego czasu można znaleźć oneshoty mojego autorstwa, a teraz także rozdziałowe opowiadanie – „Blind man’s buff”. Czyli okaleczony i pokrzywdzony przez los dzieciak (duchem) spotyka na swojej drodze pewnego natrętnego dziwaka, który prawdopodobnie ma jakieś chore ambicje na zostanie świętym, a może po prostu chce odwrócić złą karmę?
OdpowiedzUsuńA za spam przepraszam, ale niestety nie mam chwilowo chwili żeby przeczytać i zostawić treściwy komentarz. Jednak jak znajdę dłuższą chwilę na takie przyjemności pewnie wpadnę, poczytam, może i skomentuję!
Tak żeby trochę załagodzić moją winę to coś od siebie o blogu też dodam... Lubię takie dramatyczne klimaty, ale już pierwszym zdaniu uderzyło mnie ".." - co to za znak? T-T
I... Dlaczego kropki? Dlaczego dialogi zaczynają się od kropek?