Hmm… Taaak… nieco
dziwne nie sądzicie?
Ale wszystko wam wytłumaczę…
Mam mały problem z moimi wenami, i zaczęliśmy z DuSiek dochodzenie, co się z nimi dzieje…
Okazało się, że moje weny poszły się pier… Ekhem… Kochać…
O dalszych losach co się z nimi dzieje, możecie przeczytać w kolejnych notkach, naszego wspólnego opowiadania, które będę tu zamieszczał…
Ale! To nie znaczy że nie doczekacie się kontynuacji ze szkoły! Co to, to nie!
Małe wyjaśnienie… 4 postaci pewnie już znacie, ale pojawiają się 3 nowe…
Opowiadanie powstało totalnie przypadkowo! Ale! Kontynuowane z pomysłem ;D
Ale wszystko wam wytłumaczę…
Mam mały problem z moimi wenami, i zaczęliśmy z DuSiek dochodzenie, co się z nimi dzieje…
Okazało się, że moje weny poszły się pier… Ekhem… Kochać…
O dalszych losach co się z nimi dzieje, możecie przeczytać w kolejnych notkach, naszego wspólnego opowiadania, które będę tu zamieszczał…
Ale! To nie znaczy że nie doczekacie się kontynuacji ze szkoły! Co to, to nie!
Małe wyjaśnienie… 4 postaci pewnie już znacie, ale pojawiają się 3 nowe…
Opowiadanie powstało totalnie przypadkowo! Ale! Kontynuowane z pomysłem ;D
Klaudiusz – Wen Dusi, piękny, szlachetnie
urodzony blondyn kochający czekoladowe precle. Nieco zapyziały, ale z bogatą
historią…
Selethen – Towarzysz Klaudiusza, wierny sługa, a także ktoś bardzo bliski Klaudiuszowi. Ma parę ciekawych zdolności, o których będziecie mogli przeczytać
Lily – elfka, siostra Klaudiusza. Ma nie mniej bogatą historię, jednak (na razie) nieco mniej rozwiniętą w opowiadaniu. Uwielbia ciasteczka
Draco – Draco, którego pewnie wszyscy znacie z książki o Harrym Potterze. U mnie postać jest zaciągnięta z tejże książki, jednak ma parę swoich własnych cech, kilka unikalnych umiejętności, zainteresowań i zmieniony nieco pogląd na świat
Fukazawa – Cichy typek, skryty, ale bardzo pomocny. Zauroczony w Draco… do czasu
Damian – Autor tegoż bloga, jak i całego opowiadania. Ma dziwny światopogląd Chce się bawić w Boga, zmienia krajobraz, wygląd otoczenia, przepis na precle (dowiecie się później o co chodzi ;p) I… wiele więcej
Dusiek – autorka bloga o sierocie, i wiele innych. Jest współautorką tego opowiadania. Zamyślona, zagubiona, ale za to z wielkim sercem. Rzuca się na precle z Klaudiuszem, jakby pierwszy raz na oczy je widziała…
Selethen – Towarzysz Klaudiusza, wierny sługa, a także ktoś bardzo bliski Klaudiuszowi. Ma parę ciekawych zdolności, o których będziecie mogli przeczytać
Lily – elfka, siostra Klaudiusza. Ma nie mniej bogatą historię, jednak (na razie) nieco mniej rozwiniętą w opowiadaniu. Uwielbia ciasteczka
Draco – Draco, którego pewnie wszyscy znacie z książki o Harrym Potterze. U mnie postać jest zaciągnięta z tejże książki, jednak ma parę swoich własnych cech, kilka unikalnych umiejętności, zainteresowań i zmieniony nieco pogląd na świat
Fukazawa – Cichy typek, skryty, ale bardzo pomocny. Zauroczony w Draco… do czasu
Damian – Autor tegoż bloga, jak i całego opowiadania. Ma dziwny światopogląd Chce się bawić w Boga, zmienia krajobraz, wygląd otoczenia, przepis na precle (dowiecie się później o co chodzi ;p) I… wiele więcej
Dusiek – autorka bloga o sierocie, i wiele innych. Jest współautorką tego opowiadania. Zamyślona, zagubiona, ale za to z wielkim sercem. Rzuca się na precle z Klaudiuszem, jakby pierwszy raz na oczy je widziała…
- Klaudiusz! pomocy!
– Damian był totalnie załamany. Ale na szczęście z pomocą przyszli DuSiek ze
swoim wiernym wenem!
- Dalej, nie marnuj mojego cennego czasu.- Klaudiusz podszedł do tego z wielkim dystansem. Nie był zbyt skory do pomocy - Mam tu notkę do napisania. Bo inaczej DuSiek kłopoty będzie miała.
- Proszę wielmożnego Klaudiusza – Damian kontynuował swoją prośbę - potrzebuję pomocy, moje 2 weny się obijają!
- Waszą Wysokość, chciałeś powiedzieć. – Wen prychnął donośnie
- Mógłby pan mi pomóc ich rozruszać? – Damian ponowił swoją prośbę
- Dawaj ich tu.
- Ale… oni… właśnie tego…schowali się w schowku na szczoty i nie chcę wyjść! Jakieś jęki z siebie wydają, i nie chcą mnie tam wpuścić!
- Dajcie mi wiadro zimnej wody. Wykurzę ich stamtąd.
- Proszę o Klaudiuszu
- Wasza wysokość – prychnął donośnie
- Tutaj wiadro pysznej kranówy
Klaudiusz podchodzi do schowka, chwilę majstruje coś przy drzwiach, wyciągając spinkę z długich blond włosów. Otwiera drzwi i wylewa całą zawartość wiadra.
W schowku dwóch młodzieńców całkiem nagich, stoją, spleceni ze sobą w niedwuznacznej sytuacji - - Może się dołączysz blondasku? - rzuca bezczelny blondwłosy młodzieniec, był nieco niższy od swojego kolegi
- Blondasku? Blondasku?!
- O nie, wkurzył się - szepcze DuSiek
- Jak śmiesz, brudny kmiocie?! Ja Ci dam blondaska! - nie zważając na nic, wyciąga siłą blondyna. Zza pasa spodni wyjmuje bicz. - Już ja Cię nauczę szacunku do przedstawiciela książęcego rodu...
- Książęcego rodu?! Pfu - splunął Klaudiuszowi pod nogi - Czy ty wiesz do kogo mówisz plebsie?! Jam jest Draco Malfoy! Czarodziej czystej krwi, i największy mag tego stulecia - wyciąga zza pazuchy różdżkę - więc pilnuj się B L O N D A S K U - zaakcentował każdą literę z osobna uśmiechając się kpiąco - bo stracisz co nieco ze swojej gładkiej mordki
- Uuu, ma pazurki - Damian jest zadowolony, ale chowa się za drzwiami
- Taak? Draco Malfoy? - uśmiecha się cynicznie - Chyba tania dziwka z burdelu. I na cóż Ci ten kijaszek, skarbie? Moja magia działa bez pomocy. - Wszystkie światła zgasły, a Fukuzawa zgiął się w pół. - Zawsze mogę kazać Cię ściąć. - Biczem smagnął go po pośladku.
- Zaczęło się. - Dusiek robi facepalma
- Tania dziwka z burdelu? I mówi to taka ladacznica jak ty? Spójrz na siebie, co ty sobą reprezentujesz? Jaki ród? - smagnął różdżką używając zaklęć niewerbalnych - widzisz? Nawet nie zauważysz kiedy twoja mordka zostanie oszpecona księciuniu - zaśmiał się, gdy zobaczył, jak Klaudiusz przeleciał przez cały korytarz - Myślisz że tylko ty tu możesz używać magii? - kolejne smagnięcie różdżką - Drętwota! - Klaudiusz zastygł w bezruchu a Draco podchodzi do niego - Nie ruszaj mojego Fukazawy, to sprawa między nami, jeżeli chcesz pokazać co potrafisz, to śmiało, nie bój się! Ale zachowuj się honorowo
- Oooo… DuSiek, może... napijemy się herbaty? - zaproponował Damian, chwytając Fukazawę pod rękę - tędy do kuchni
- A chętnie! To wy chłopcy pobawcie się, a my idziemy do kuchni. Chodźcie. - powiedziała, z politowaniem patrząc na Klaudiusza. Zawsze się w coś wpierdzielisz - szepnęła.
- Hah. Nareszcie jakaś rozrywka. Naiwny mag, który myśli, że może mnie zagiąć banalną sztuczką. wstał powoli, łamiąc zaklęcie. Starł krew z kącika ust, uśmiechając się. - Wiesz, może jednak nawet będę dla Ciebie wyrozumiały. W końcu taki gówniarz jak Ty nie zrozumie zasad moralnych i etycznych. - zaśmiał się - I Ty nazywasz się Czarodziejem Czystej Krwi? Śmieszne. Atakujesz mnie - pierwszego Czarodzieja. O którym piszą legendy. Który stworzył zaklęcia. Zabawny jesteś. - wykonał dziwny ruch. Obok niego pojawił się rycerz w czarnej zbroi. - Poznaj Selethena. Selethenie, pobaw się z Draco. - Czarny rycerz wyjął miecz, w zawrotnej prędkości zbliżając się do Malfoya. Klaudiusz usiadł po turecku i zaczął mruczeć coś pod nosem. Obok niego pojawiła się elfka. - Nekromancja. Najlepsza magia świata.
- Taki jesteś odważny bawiąc się swoimi marionetkami? Sam boisz się stawić mi czoła? Jesteś do niczego, jesteś śmieciem! Ale... sprawdźmy... Ty masz TYLKO nekromancje... ja mam o wiele więcej - uśmiechnął się tajemniczo - Zobaczymy, czyja magia jest silniejsza! - krzyknął wykonując jakiś skomplikowany wzór w powietrzu, po czym posągi w około niego ożyły - jak widzisz, nie tylko ty masz tu marionetki - z ziemi zaczęły wyrastać pnącza owijając się w okól rycerza, elfki i Klaudiusza po chwili zamieniając się w kamienne - a teraz się zabawimy - posągi najpierw zaczęły zbliżać się do rycerza, zadając kilka ciosów które zostawiły wgniecenia w zbroi - naiwny uke - zaśmiał się pod nosem -
- Uke? Kto tu jest uke, chłoptasiu? - zwinnie wyplątał się z krępujących go pnączy, jakby były jedynie kawałkami papieru. Podszedł do niego i pogładził wierzchem dłoni jego policzek. Po chwili jednak złapał go za włosy i rzucił w ścianę. - Tylko nekromancja? I Ty w to wierzysz? Selethenie! - rycerz stanął przed nim. Zbroja zniknęła, pozostawiając jedynie postać. Mężczyznę. Przybrał on postać Fukazawy. - Wiesz co robić. - powiedział, podchodząc do elfki i ściągając z niej pnącza. Uśmiechnęła się, całując go w policzek. - Ech, kochana. Może lepiej będzie, jak znikniesz. Nieprzyjemny zaczyna robić się ten bękart.
- Bękart? BĘKART?! - Włosy Draco zaczęły się unosić jakby w porywach wiatru, w pomieszczeniu zaległa niemożliwa wręcz cisza - Zobaczymy jak będziesz zaraz śpiewać, coś mi mówi że cieniutkim głosem! - Draco używając aportacji przeniósł się za Klaudiusza i Selethena - BOMBARDA MAXIMA! - używając zaklęcia posłał Klaudiusza i podróbkę Fukazawy na niższe piętra - To jeszcze nie koniec! -wykrzyknął i używając zaklęcia amortyzującego rzucił się na dół do nich
Klaudiusz śmiejąc się histerycznie, dał sobie zadać cios. Elfka zniknęła, rycerz stał się czarnowłosym i błękitnookim mężczyzną. Książę z gracją wylądował na ziemię. Podłoga wokół niego popękała, wzbijając w powietrze tumany kurzu.
- Wiesz, zabawny jesteś. Naprawdę. Ale dość tego. - Zniknął. Selethen rozejrzał się. Stanął nieruchomo, czekając.
- Tak chcesz się bawić?! Myślisz że nie znam takich tanich sztuczek?! - rzucając na siebie zaklęcie kameleona zniknął by po chwili zaatakować od tyłu Selethena sectumsemprą. Zaklęcie pozostawiło na jego ciele głębokie rany z których zaczęła się sączyć krew - zobaczymy, jak długo dasz radę się bawić ze mną w kotka i myszkę, bez swojej marionetki! - rzucając co raz zaklęcie, krążył w około swej ofiary nastawiając wszelkie zmysły na jakikolwiek znak obecności Klaudiusza
(Wracając do naszych autorów)
- Więc jak ci smakuje herbatka? - zagadnął Damian Klaudię - mam nadzieję że nie narobią zbyt wielu kłopotów... znowu zamek do remontu… Ech…
- Klaudiusz jest nienormalny. Zawsze pakuje się w kłopoty, a potem ja go muszę z nich wyciągać. Pyszałkowaty kretyn. A herbatka dobra! - powiedziała, mlaszcząc z uznaniem.
(Konfrontacja)
- Ojoj - zewsząd dobiegł głos księcia. - Myślisz, że się przejmę? Selethen jest duchem, nie umiera. A Twoje ciosy są dla niego jak ugryzienia komara... Chcesz mnie dopaść? Najpierw mnie złap! - histeryczny śmiech zabrzmiał w pomieszczeniu. Na Malfoya zaczęły spadać kawałki skał.
- Malfoy użył zaklęcia tarczy i udawał że został zasypany pod głazami, używając na siebie zaklęcia wyciszenia czeka, aż Klaudiusz nieświadomie podejdzie do niego
- Sprytny z Ciebie chłopczyk, skarbie. Ale nie myśl, że mnie nabierzesz. Masz mnie znaleźć, a nie tchórzyć, obrzydliwa szlamo. - Selethen pojawił się nagle przy blondynie i łamiąc jego zaklęcie, ciął go mieczem w bok.
- Szlamo?! Takie słowa w ustach takiego obślizgłego gnoja jak ty?! - odrzucił Selethena w tył i po chwili uleczył swoje rany - Pewnie nawet taki ignorant jak ty, nie wie gdzie się znajdujemy! oświecę cię! Jesteś w mojej rezydencji, a ja, jako kolekcjoner wszystkiego co cenne, i kontynuator wielkiej rodziny samego Salazara Slytherina, mam dla ciebie niespodziankę - używając wężowego języka, Draco wezwał kilkanaście żmij - to tylko przedsmak, mam tu w lochach coś większego, więc kochasiu pilnuj się lepiej!
- Obiadek! - wykrzyknął Klaudiusz, pojawiając się. Żmije cofnęły się. Znały tego typa. Capnął jedną i zjadł. - Kochany jesteś, Dracuś! - powiedział, uśmiechając się słodko. - Masz coś większego?! Yay, będzie deser!
*Kuchnia*
- Wiesz, jak wpierniczymy się Klaudiuszowi w zabawę, to potem się na nas zemści. - mruknęła Dusiek, ciapiąc widelcem po cieście. Oby tylko nie doszło do tego, do czego myślę, że dojdzie…
- Jeżeli chodzi ci o wątek yaoi to... - Damianowi przerwał jakiś wielki hałas na dole, a potem przeraźliwy syk - Bazyliszek... no po cholerę go tu ciągnął no!?
*Lochy*
- To mój ulubieniec, zobaczymy jak się z nim zabawisz, jak pewnie wiesz... Chociaż... Taki ignorant jak ty może nie wiedzieć... Wzrok bazyliszka może zabić, lub - jak w przypadku ducha - spetryfikować, więc na razie, twój Selethen nam nie będzie przeszkadzać - moc bazyliszka spetryfikowała ducha, a po chwili bazyliszek rzucił się na Klaudiusza - i jak blondysiu? dalej chcesz się bawić? - wąż chybił lekko, lecz zdążył drasnąć księcia w ramie, trucizna powoli zaczęła rozpływać się po jego ciele
- Ale przyjemnie! - stwierdził śpiewnie, podchodząc do węża i wyrywając płat skóry. Po chwili skropił go jadem i zjadł - Jesteś cudotwórcą, Draco.
- Czym... Czym ty do cholery jesteś?!
*Autorzy*
A więc Klaudio, wracając... co miałaś na myśli mówiąc że "Oby tylko nie doszło do tego, do czego myślę, że dojdzie."? co?
- Mówiłam o tym, że znając tego hipokrytę o niezwykłej manii wielkości, może dojść do rzeczy, których MY będziemy żałować. Nastroje Klaudiusza zmieniają się jak w kalejdoskopie. Choć teraz pewnie próbują się pozabijać, za chwilę Klaudiusz może zechcieć uwieść.. Draco.
- Znając Draco i jego napady... Może albo zabić Klaudiusza, albo pójść z nim do łóżka, tak samo było z Fukazawą, bo "ukradł jego kolor włosów i to w dodatku nieudaną podróbką" - Damian zaśmiał się głośno i klepnął Fukazawę po ramieniu - No Fukuś, nie denerwuj się, to Draco, może i jest cyniczny, i niewierny, ale nie wie co traci... A on i tak nie zasługuje na Ciebie, jesteście jak ogień i woda, i jest dla ciebie za młody, znajdź kogoś w swoim wieku, co?
- Oj, Fukuś nie przejmuj się tymi dwoma kretynami. Siebie warci są. Damian, nie przesadzaj. Fukuś wcale nie jest taki stary! – Wtrąciła się Dusiek
- No dobrze no, ale w wieku 24 lat, oddaje się takiemu gówniarzowi jak Draco? Bez obrazy, ale na prawdę i mogę się założyć, że i tak go spił jakimś eliksirem....
*Weny*
- Ja? Książę Klaudiusz Tymoteusz Adrian I, czarodziej i pogromca węży, który w końcu oszalał i zaczął żywić się nimi. Bazyliszki to moje ulubione dania. - uśmiechnął się słodko - Oczywiście, mówiąc o mnie tak w skrócie. O wielu rzeczach wolałbyś nie wiedzieć...
- A może właśnie chciałbym się dowiedzieć, co? - Draco uśmiechnął się kpiąco - ciekawe, co taki zadufany dupek jak ty może skrywać za tajemnice
- Więc może opowiesz mi cos więcej o sobie? Klaudiuszu Tymoteuszu Adrianie I?
- Wasza Wysokość. - przerwał mu, patrząc na niego z wyższością. - Moja matka jadała takich jak Ty na śniadanie. Chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć? Cóż... A więc, jestem księciem, jak już wiesz. Mam lat... Sam nie wiem ile. Po trzech tysiącach straciłem rachubę. - posłał mu promienny uśmiech. - Żeby być potężnym, moja matka, wspaniała kobieta, kazała pić mi krew dziewic i młodych chłopców, zupełnie takich jak Ty, kochasiu. Poza tym uczyła mnie magii. Och, czarna magia była na porządku dziennym, nekromancja, transmutacja, eliksiry, opętania. Byłem pojętnym uczniem. A potem, objąłem tron. I myślę, że tyle Ci wystarczy. Jeśli chcesz więcej, musisz dać coś w zamian.
- Jesteś bezczelny, wredny, chamski, arogancki i zadufany w sobie... Coraz bardziej mi się podobasz... staruszku... A co miałbym niby dać ci w zamian co?
- DuSiek... Coś cicho tam się zrobiło... nie sądzisz że oni się tam wiesz... zabili albo cuś?
- Nie sądzę, braciszku. Znając blondasa, pewnie zanudza go historyjkami o sobie. Wiesz, że kiedyś zjadł na mszy księdza, bo ten gadał coś o tym, jakim to jest ohydnym demonem? I nie obrażaj Fukusia! Nie wiesz, czym jest pożądanie? - rozmarzyła się, dalej maltretując kawałek ciasta.
- Księdza? Czym sobie biedny Batman na to zasłużył? - Damian zaśmiał się, jednak w głębi był strasznie przestraszony - A nie nazywaj go Fukuś, tylko ja mogę tak na niego mówić - pokazał jej język cmoknął Fukazawę w policzek - Naprawdę, nie wiem Fukuś, co ty widzisz w tym Draco...
- Mru? A ja? Zostawicie mnie samą na pastwę tego wariata? - w jej zielonych oczkach pojawiły się łzy.
- Klauduś, spokojnie, nikt cię nie zostawia - Damian uśmiechnął się promiennie
- Oj... może... ja zrobię jakieś kanapki? głupio mi tak siedzieć bezczynnie - sapnął Fukazawa, i poszedł robić zagrychę
*Weny*
- Dziękuję za komplement. - odgryzł się. - Co miałbyś mi dać? - podszedł do niego, odchylając jego głowę. Wzrok utkwił w jego szyi, przecinając skórę paznokciem. Krew wypłynęła z rany. Klaudiusz zamoczył w niej palec, którego potem oblizał.- Mmm. Przypomina mi się moje szczęśliwe dzieciństwo..
Draco syknął i wyleczył szybko skaleczenie
- Słuchaj, ty sobie za dużo nie pozwalaj, mogę oddać ci dużo, jednak nie wszystko! Jeszcze tyle ciał mam do posmakowania, i tylu jeszcze nie olśniłem mym blaskiem. Szczególnie tego Damiana... Biedny autor, nie wie co traci... Ale wracając, co chcesz mi zaproponować? Hmm?
- Ja? Przecież tylko smakuję… - powiedział niewinnie. - Nie chcę Twojego ciała. Nie pociągasz mnie...
- Ja cię nie pociągam? Proszę cię... może i jestem młodszy, ale widzę jak się na mnie patrzysz...Chcesz mnie... A posmakować, to możesz, ale swojego ducha... ja tu jestem od rozkosz cielesnych, blondasku..
- Ducha? Śmieszny jesteś. Ducha to mam od rozkosz cielesnych, a nie Ciebie. Ja potrzebuję silnego mężczyzny, który zaspokoi moje potrzeby, a nie jakiegoś chłystka, co ma jeszcze mleko pod nosem. - zaśmiał się nieprzyjemnie. Zaraz jednak w jego zimnych błękitnych oczach pojawił się błysk. - Chyba, że... Ty mi się oddasz.
- Dalej, nie marnuj mojego cennego czasu.- Klaudiusz podszedł do tego z wielkim dystansem. Nie był zbyt skory do pomocy - Mam tu notkę do napisania. Bo inaczej DuSiek kłopoty będzie miała.
- Proszę wielmożnego Klaudiusza – Damian kontynuował swoją prośbę - potrzebuję pomocy, moje 2 weny się obijają!
- Waszą Wysokość, chciałeś powiedzieć. – Wen prychnął donośnie
- Mógłby pan mi pomóc ich rozruszać? – Damian ponowił swoją prośbę
- Dawaj ich tu.
- Ale… oni… właśnie tego…schowali się w schowku na szczoty i nie chcę wyjść! Jakieś jęki z siebie wydają, i nie chcą mnie tam wpuścić!
- Dajcie mi wiadro zimnej wody. Wykurzę ich stamtąd.
- Proszę o Klaudiuszu
- Wasza wysokość – prychnął donośnie
- Tutaj wiadro pysznej kranówy
Klaudiusz podchodzi do schowka, chwilę majstruje coś przy drzwiach, wyciągając spinkę z długich blond włosów. Otwiera drzwi i wylewa całą zawartość wiadra.
W schowku dwóch młodzieńców całkiem nagich, stoją, spleceni ze sobą w niedwuznacznej sytuacji - - Może się dołączysz blondasku? - rzuca bezczelny blondwłosy młodzieniec, był nieco niższy od swojego kolegi
- Blondasku? Blondasku?!
- O nie, wkurzył się - szepcze DuSiek
- Jak śmiesz, brudny kmiocie?! Ja Ci dam blondaska! - nie zważając na nic, wyciąga siłą blondyna. Zza pasa spodni wyjmuje bicz. - Już ja Cię nauczę szacunku do przedstawiciela książęcego rodu...
- Książęcego rodu?! Pfu - splunął Klaudiuszowi pod nogi - Czy ty wiesz do kogo mówisz plebsie?! Jam jest Draco Malfoy! Czarodziej czystej krwi, i największy mag tego stulecia - wyciąga zza pazuchy różdżkę - więc pilnuj się B L O N D A S K U - zaakcentował każdą literę z osobna uśmiechając się kpiąco - bo stracisz co nieco ze swojej gładkiej mordki
- Uuu, ma pazurki - Damian jest zadowolony, ale chowa się za drzwiami
- Taak? Draco Malfoy? - uśmiecha się cynicznie - Chyba tania dziwka z burdelu. I na cóż Ci ten kijaszek, skarbie? Moja magia działa bez pomocy. - Wszystkie światła zgasły, a Fukuzawa zgiął się w pół. - Zawsze mogę kazać Cię ściąć. - Biczem smagnął go po pośladku.
- Zaczęło się. - Dusiek robi facepalma
- Tania dziwka z burdelu? I mówi to taka ladacznica jak ty? Spójrz na siebie, co ty sobą reprezentujesz? Jaki ród? - smagnął różdżką używając zaklęć niewerbalnych - widzisz? Nawet nie zauważysz kiedy twoja mordka zostanie oszpecona księciuniu - zaśmiał się, gdy zobaczył, jak Klaudiusz przeleciał przez cały korytarz - Myślisz że tylko ty tu możesz używać magii? - kolejne smagnięcie różdżką - Drętwota! - Klaudiusz zastygł w bezruchu a Draco podchodzi do niego - Nie ruszaj mojego Fukazawy, to sprawa między nami, jeżeli chcesz pokazać co potrafisz, to śmiało, nie bój się! Ale zachowuj się honorowo
- Oooo… DuSiek, może... napijemy się herbaty? - zaproponował Damian, chwytając Fukazawę pod rękę - tędy do kuchni
- A chętnie! To wy chłopcy pobawcie się, a my idziemy do kuchni. Chodźcie. - powiedziała, z politowaniem patrząc na Klaudiusza. Zawsze się w coś wpierdzielisz - szepnęła.
- Hah. Nareszcie jakaś rozrywka. Naiwny mag, który myśli, że może mnie zagiąć banalną sztuczką. wstał powoli, łamiąc zaklęcie. Starł krew z kącika ust, uśmiechając się. - Wiesz, może jednak nawet będę dla Ciebie wyrozumiały. W końcu taki gówniarz jak Ty nie zrozumie zasad moralnych i etycznych. - zaśmiał się - I Ty nazywasz się Czarodziejem Czystej Krwi? Śmieszne. Atakujesz mnie - pierwszego Czarodzieja. O którym piszą legendy. Który stworzył zaklęcia. Zabawny jesteś. - wykonał dziwny ruch. Obok niego pojawił się rycerz w czarnej zbroi. - Poznaj Selethena. Selethenie, pobaw się z Draco. - Czarny rycerz wyjął miecz, w zawrotnej prędkości zbliżając się do Malfoya. Klaudiusz usiadł po turecku i zaczął mruczeć coś pod nosem. Obok niego pojawiła się elfka. - Nekromancja. Najlepsza magia świata.
- Taki jesteś odważny bawiąc się swoimi marionetkami? Sam boisz się stawić mi czoła? Jesteś do niczego, jesteś śmieciem! Ale... sprawdźmy... Ty masz TYLKO nekromancje... ja mam o wiele więcej - uśmiechnął się tajemniczo - Zobaczymy, czyja magia jest silniejsza! - krzyknął wykonując jakiś skomplikowany wzór w powietrzu, po czym posągi w około niego ożyły - jak widzisz, nie tylko ty masz tu marionetki - z ziemi zaczęły wyrastać pnącza owijając się w okól rycerza, elfki i Klaudiusza po chwili zamieniając się w kamienne - a teraz się zabawimy - posągi najpierw zaczęły zbliżać się do rycerza, zadając kilka ciosów które zostawiły wgniecenia w zbroi - naiwny uke - zaśmiał się pod nosem -
- Uke? Kto tu jest uke, chłoptasiu? - zwinnie wyplątał się z krępujących go pnączy, jakby były jedynie kawałkami papieru. Podszedł do niego i pogładził wierzchem dłoni jego policzek. Po chwili jednak złapał go za włosy i rzucił w ścianę. - Tylko nekromancja? I Ty w to wierzysz? Selethenie! - rycerz stanął przed nim. Zbroja zniknęła, pozostawiając jedynie postać. Mężczyznę. Przybrał on postać Fukazawy. - Wiesz co robić. - powiedział, podchodząc do elfki i ściągając z niej pnącza. Uśmiechnęła się, całując go w policzek. - Ech, kochana. Może lepiej będzie, jak znikniesz. Nieprzyjemny zaczyna robić się ten bękart.
- Bękart? BĘKART?! - Włosy Draco zaczęły się unosić jakby w porywach wiatru, w pomieszczeniu zaległa niemożliwa wręcz cisza - Zobaczymy jak będziesz zaraz śpiewać, coś mi mówi że cieniutkim głosem! - Draco używając aportacji przeniósł się za Klaudiusza i Selethena - BOMBARDA MAXIMA! - używając zaklęcia posłał Klaudiusza i podróbkę Fukazawy na niższe piętra - To jeszcze nie koniec! -wykrzyknął i używając zaklęcia amortyzującego rzucił się na dół do nich
Klaudiusz śmiejąc się histerycznie, dał sobie zadać cios. Elfka zniknęła, rycerz stał się czarnowłosym i błękitnookim mężczyzną. Książę z gracją wylądował na ziemię. Podłoga wokół niego popękała, wzbijając w powietrze tumany kurzu.
- Wiesz, zabawny jesteś. Naprawdę. Ale dość tego. - Zniknął. Selethen rozejrzał się. Stanął nieruchomo, czekając.
- Tak chcesz się bawić?! Myślisz że nie znam takich tanich sztuczek?! - rzucając na siebie zaklęcie kameleona zniknął by po chwili zaatakować od tyłu Selethena sectumsemprą. Zaklęcie pozostawiło na jego ciele głębokie rany z których zaczęła się sączyć krew - zobaczymy, jak długo dasz radę się bawić ze mną w kotka i myszkę, bez swojej marionetki! - rzucając co raz zaklęcie, krążył w około swej ofiary nastawiając wszelkie zmysły na jakikolwiek znak obecności Klaudiusza
(Wracając do naszych autorów)
- Więc jak ci smakuje herbatka? - zagadnął Damian Klaudię - mam nadzieję że nie narobią zbyt wielu kłopotów... znowu zamek do remontu… Ech…
- Klaudiusz jest nienormalny. Zawsze pakuje się w kłopoty, a potem ja go muszę z nich wyciągać. Pyszałkowaty kretyn. A herbatka dobra! - powiedziała, mlaszcząc z uznaniem.
(Konfrontacja)
- Ojoj - zewsząd dobiegł głos księcia. - Myślisz, że się przejmę? Selethen jest duchem, nie umiera. A Twoje ciosy są dla niego jak ugryzienia komara... Chcesz mnie dopaść? Najpierw mnie złap! - histeryczny śmiech zabrzmiał w pomieszczeniu. Na Malfoya zaczęły spadać kawałki skał.
- Malfoy użył zaklęcia tarczy i udawał że został zasypany pod głazami, używając na siebie zaklęcia wyciszenia czeka, aż Klaudiusz nieświadomie podejdzie do niego
- Sprytny z Ciebie chłopczyk, skarbie. Ale nie myśl, że mnie nabierzesz. Masz mnie znaleźć, a nie tchórzyć, obrzydliwa szlamo. - Selethen pojawił się nagle przy blondynie i łamiąc jego zaklęcie, ciął go mieczem w bok.
- Szlamo?! Takie słowa w ustach takiego obślizgłego gnoja jak ty?! - odrzucił Selethena w tył i po chwili uleczył swoje rany - Pewnie nawet taki ignorant jak ty, nie wie gdzie się znajdujemy! oświecę cię! Jesteś w mojej rezydencji, a ja, jako kolekcjoner wszystkiego co cenne, i kontynuator wielkiej rodziny samego Salazara Slytherina, mam dla ciebie niespodziankę - używając wężowego języka, Draco wezwał kilkanaście żmij - to tylko przedsmak, mam tu w lochach coś większego, więc kochasiu pilnuj się lepiej!
- Obiadek! - wykrzyknął Klaudiusz, pojawiając się. Żmije cofnęły się. Znały tego typa. Capnął jedną i zjadł. - Kochany jesteś, Dracuś! - powiedział, uśmiechając się słodko. - Masz coś większego?! Yay, będzie deser!
*Kuchnia*
- Wiesz, jak wpierniczymy się Klaudiuszowi w zabawę, to potem się na nas zemści. - mruknęła Dusiek, ciapiąc widelcem po cieście. Oby tylko nie doszło do tego, do czego myślę, że dojdzie…
- Jeżeli chodzi ci o wątek yaoi to... - Damianowi przerwał jakiś wielki hałas na dole, a potem przeraźliwy syk - Bazyliszek... no po cholerę go tu ciągnął no!?
*Lochy*
- To mój ulubieniec, zobaczymy jak się z nim zabawisz, jak pewnie wiesz... Chociaż... Taki ignorant jak ty może nie wiedzieć... Wzrok bazyliszka może zabić, lub - jak w przypadku ducha - spetryfikować, więc na razie, twój Selethen nam nie będzie przeszkadzać - moc bazyliszka spetryfikowała ducha, a po chwili bazyliszek rzucił się na Klaudiusza - i jak blondysiu? dalej chcesz się bawić? - wąż chybił lekko, lecz zdążył drasnąć księcia w ramie, trucizna powoli zaczęła rozpływać się po jego ciele
- Ale przyjemnie! - stwierdził śpiewnie, podchodząc do węża i wyrywając płat skóry. Po chwili skropił go jadem i zjadł - Jesteś cudotwórcą, Draco.
- Czym... Czym ty do cholery jesteś?!
*Autorzy*
A więc Klaudio, wracając... co miałaś na myśli mówiąc że "Oby tylko nie doszło do tego, do czego myślę, że dojdzie."? co?
- Mówiłam o tym, że znając tego hipokrytę o niezwykłej manii wielkości, może dojść do rzeczy, których MY będziemy żałować. Nastroje Klaudiusza zmieniają się jak w kalejdoskopie. Choć teraz pewnie próbują się pozabijać, za chwilę Klaudiusz może zechcieć uwieść.. Draco.
- Znając Draco i jego napady... Może albo zabić Klaudiusza, albo pójść z nim do łóżka, tak samo było z Fukazawą, bo "ukradł jego kolor włosów i to w dodatku nieudaną podróbką" - Damian zaśmiał się głośno i klepnął Fukazawę po ramieniu - No Fukuś, nie denerwuj się, to Draco, może i jest cyniczny, i niewierny, ale nie wie co traci... A on i tak nie zasługuje na Ciebie, jesteście jak ogień i woda, i jest dla ciebie za młody, znajdź kogoś w swoim wieku, co?
- Oj, Fukuś nie przejmuj się tymi dwoma kretynami. Siebie warci są. Damian, nie przesadzaj. Fukuś wcale nie jest taki stary! – Wtrąciła się Dusiek
- No dobrze no, ale w wieku 24 lat, oddaje się takiemu gówniarzowi jak Draco? Bez obrazy, ale na prawdę i mogę się założyć, że i tak go spił jakimś eliksirem....
*Weny*
- Ja? Książę Klaudiusz Tymoteusz Adrian I, czarodziej i pogromca węży, który w końcu oszalał i zaczął żywić się nimi. Bazyliszki to moje ulubione dania. - uśmiechnął się słodko - Oczywiście, mówiąc o mnie tak w skrócie. O wielu rzeczach wolałbyś nie wiedzieć...
- A może właśnie chciałbym się dowiedzieć, co? - Draco uśmiechnął się kpiąco - ciekawe, co taki zadufany dupek jak ty może skrywać za tajemnice
- Więc może opowiesz mi cos więcej o sobie? Klaudiuszu Tymoteuszu Adrianie I?
- Wasza Wysokość. - przerwał mu, patrząc na niego z wyższością. - Moja matka jadała takich jak Ty na śniadanie. Chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć? Cóż... A więc, jestem księciem, jak już wiesz. Mam lat... Sam nie wiem ile. Po trzech tysiącach straciłem rachubę. - posłał mu promienny uśmiech. - Żeby być potężnym, moja matka, wspaniała kobieta, kazała pić mi krew dziewic i młodych chłopców, zupełnie takich jak Ty, kochasiu. Poza tym uczyła mnie magii. Och, czarna magia była na porządku dziennym, nekromancja, transmutacja, eliksiry, opętania. Byłem pojętnym uczniem. A potem, objąłem tron. I myślę, że tyle Ci wystarczy. Jeśli chcesz więcej, musisz dać coś w zamian.
- Jesteś bezczelny, wredny, chamski, arogancki i zadufany w sobie... Coraz bardziej mi się podobasz... staruszku... A co miałbym niby dać ci w zamian co?
- DuSiek... Coś cicho tam się zrobiło... nie sądzisz że oni się tam wiesz... zabili albo cuś?
- Nie sądzę, braciszku. Znając blondasa, pewnie zanudza go historyjkami o sobie. Wiesz, że kiedyś zjadł na mszy księdza, bo ten gadał coś o tym, jakim to jest ohydnym demonem? I nie obrażaj Fukusia! Nie wiesz, czym jest pożądanie? - rozmarzyła się, dalej maltretując kawałek ciasta.
- Księdza? Czym sobie biedny Batman na to zasłużył? - Damian zaśmiał się, jednak w głębi był strasznie przestraszony - A nie nazywaj go Fukuś, tylko ja mogę tak na niego mówić - pokazał jej język cmoknął Fukazawę w policzek - Naprawdę, nie wiem Fukuś, co ty widzisz w tym Draco...
- Mru? A ja? Zostawicie mnie samą na pastwę tego wariata? - w jej zielonych oczkach pojawiły się łzy.
- Klauduś, spokojnie, nikt cię nie zostawia - Damian uśmiechnął się promiennie
- Oj... może... ja zrobię jakieś kanapki? głupio mi tak siedzieć bezczynnie - sapnął Fukazawa, i poszedł robić zagrychę
*Weny*
- Dziękuję za komplement. - odgryzł się. - Co miałbyś mi dać? - podszedł do niego, odchylając jego głowę. Wzrok utkwił w jego szyi, przecinając skórę paznokciem. Krew wypłynęła z rany. Klaudiusz zamoczył w niej palec, którego potem oblizał.- Mmm. Przypomina mi się moje szczęśliwe dzieciństwo..
Draco syknął i wyleczył szybko skaleczenie
- Słuchaj, ty sobie za dużo nie pozwalaj, mogę oddać ci dużo, jednak nie wszystko! Jeszcze tyle ciał mam do posmakowania, i tylu jeszcze nie olśniłem mym blaskiem. Szczególnie tego Damiana... Biedny autor, nie wie co traci... Ale wracając, co chcesz mi zaproponować? Hmm?
- Ja? Przecież tylko smakuję… - powiedział niewinnie. - Nie chcę Twojego ciała. Nie pociągasz mnie...
- Ja cię nie pociągam? Proszę cię... może i jestem młodszy, ale widzę jak się na mnie patrzysz...Chcesz mnie... A posmakować, to możesz, ale swojego ducha... ja tu jestem od rozkosz cielesnych, blondasku..
- Ducha? Śmieszny jesteś. Ducha to mam od rozkosz cielesnych, a nie Ciebie. Ja potrzebuję silnego mężczyzny, który zaspokoi moje potrzeby, a nie jakiegoś chłystka, co ma jeszcze mleko pod nosem. - zaśmiał się nieprzyjemnie. Zaraz jednak w jego zimnych błękitnych oczach pojawił się błysk. - Chyba, że... Ty mi się oddasz.
Kyaa! :D Jesteśmy geniuszami, wiesz?? :D Bowiem najlepsze są prace powstałe ze spontanu. Chyba kiedyś napiszę, jak to tam Selethen z Klaudiuszem się poznali.. :33
OdpowiedzUsuńUououo :D No xD Jak to czytałam na gg to nie było to tak uporządkowane, jak jest tutaj :> No i jest estetyczniej xD tylko było parę błędów. Przeglądnijcie sb jeszcze notkę i poprawcie ;) A tak biorąc się za fabułę, to się uśmiałaaam xD Matko, te ich sprzeczki są genialne XD Jejejejej! No i ostatnie zdanieee *O* Ale się zagubiłam w tym, co ten xd mi przesyłasz xD.. Ale z tego co wiem, to raczej nie będzie tego, co bym chciała, co sugeruje ta ostatnia propozycja ;> xD Podpowiedz mi xd jej. Muszę to jeszcze raz przeczytać ;P
OdpowiedzUsuńCzekam na następną. Nie ma to jak pisać z kimś rozdziały codziennie xD ... bo codziennie od kiedy zaczęliście, nie? xD Może jeszcze 24h na dobę xD
Wow :D
bardzo fajne, ciekawe i momentalnie śmieszne opowiadanie xD tu jakiś "blondasek", "kradzież koloru włosów", "po trzech tysiącach straciłem rachubę" i te świetne sprzeczki oraz wkomponowanie autorów do całego zamieszania, po prostu super xD nie da się tego nie lubić ;)
OdpowiedzUsuńŁożesz, ile postaci. xD
OdpowiedzUsuńDraco tam szaleje. xD Ale trafiła kosa na kamień. Może wreszcie obydwoje zaspokoją swoje żądze, bo jak na razie zachowują się jak dwa niewyżyte samce. xD W rui. xD
Biedny Fukuś... Obgadują go, jak jest w pokoju, Draco ma go za zabawkę... A to takie fajne, spokojne wenisiątko. ;3 Ja bym go przygarnęła, ale mój Ariel mógłby z niego zrobić to, co Draco... jemu też by się przydało porządne... yyy... potrząśnięcie. xD Dlatego niedługo będzie mógł się wykazać w opowiadaniu. xD
A, zapomniałabym - pod koniec, gdy Malfoy opisuje Klaudiusza, następuje przejście do kuchni, ale nie ma tego zaznaczonego.
AAaaa, kiedy next? *_*
Ważne, żebyście Wy pamiętali o każdej postaci. xD Póki co mamy dwóch ognistych ogierów i jednego, cichszego, ale jakże pociągającego *__* Damian będzie miał az tak źle? Ho hoo, Bartek chyba się bardzo wyrobi? xD Skoro rozbrykany, nieco szalony i pozytywnie zakręcony Damian będzie musiał aż tak źle... Przeszłość Damiana i rodzice Bartka? ;> Będzie akcja, oj będzie! ** Aż zacieram ręce ;3
OdpowiedzUsuńBraciak, braciak, u mnie notka! xD
OdpowiedzUsuń